Budda nam się narodził… Ale musiał jeszcze odnaleźć właściwą ścieżkę, by stać się nie jedynie potomkiem rodu Śakjów, lecz „Buddą” właśnie, Przebudzonym, czyli tym, który przebudził się ze stanu niewiedzy, wykroczył poza cierpienie ludzkiej egzystencji i posiadł najwyższą mądrość. Tradycja mówi, że gdy już jako młody mężczyzna pewnego dnia – pomimo zakazu ojca – opuścił potajemnie pałac w towarzystwie służącego, ujrzał niedołężnego starca i dowiedział się, że starość jest przeznaczona wszystkim, także i jemu. Potem odkrył i to, że ludzie są dotknięci chorobami i śmiercią, i że od tych doświadczeń również nie ma ucieczki. W ten sposób zdał sobie sprawę, że cierpienie jest nieuchronnie wpisane w ludzki los. Zaczął sobie zadawać pytania o jego istotę, przyczyny, możliwość wyjścia poza nie i drogę prowadzącą do wyzwolenia.
Jesteśmy tu, w Warszawie, i chcemy podążać jego śladami. Pojawia się pytanie, czy ta opowieść jest dla nas tak całkiem nowa? Kiedy właściwie przywędrowała do Polski?
Coś nam chyba przypomina staropolska historia księcia, któremu astrolodzy przepowiedzieli, że zostanie świętym mężem, a nie – jak pragnął ojciec – jego następcą na tronie.
By zapobiec spełnieniu się przepowiedni, władca: „synaczka onego wychować zamknionego w pałacu jednym rozkazał, żeby go żadna wieść o nędzy jakiéj ludzkiéj na tym świecie nie doszła. Gdyby o starości, o niemocy, o ubóstwie, i o śmierci i o innych ludzkich frasunkach nie wiedział”. Jednak doszedłszy wielu młodzieńczego królewicz wymknął się z pałacu w towarzystwie służącego. I wtedy: „Ujrzał syn on ślepego i trędowatego, i spytać musiał, co to jest. I zrozumiawszy, że to na tych przypada, którzyby tego nie radzi cierpieli, a iż onéj nędzy oddalić od siebie nie mogą, frasował się. Gdy zaś ujrzał starego bardzo, a dowiedział się, iż umrzeć miał, i poznał jako każdy podlegać śmierci musi, a czasu jéj żaden nie wie, smucił się dziwnie i przestać onéj myśli o śmierci nie mógł, mówiąc sobie: Więc ja umrzeć mam? a co gorzej, czasu o takiéj przygodzie srogiej nie wiem? i obrócę się w proch? któż wtenczas wspomni na mnie […]? i był bardzo w onych myślach strwożony”. Pod wpływem tego wstrząsu odszedł od ojca i poświęcił się poszukiwaniom duchowym. Opowieść tę przekazał nam jezuita Piotr Skarga w wydanych w 1579 roku Żywotach świętych Starego i Nowego Zakonu, a nosi ona tytuł: Żywot Jozafata króla indyjskiego i Barlaama pustelnika.
Jak to się stało, że dzieje życia Buddy były opowiadane w Polsce już w XVI wieku, i to nie jako egzotyczna ciekawostka, lecz jako żywot chrześcijańskiego świętego? Okazuje się, że to i tak bardzo późno. Po raz pierwszy przypowieść o księciu Jozafacie stała się znana w naszym kręgu kulturowym, gdy na początku VII wieku spisał ją po grecku pewien mnich z klasztoru św. Saby koło Jerozolimy, dokonując przeróbki tekstu gruzińskiego, który z kolei był tłumaczeniem z arabskiego, będącego przekładem ze średnioperskiego… Samo imię Jozafat jest zniekształconą w wyniku tłumaczeń na kolejne języki wersją słowa „bodhisattwa” [Jozafat – poprzez zapis średnioperskiego Bûdâsafa na arabski Jûdâsaf, stąd zaś powstał gruziński Jodasaf, grecki Іωάσαφ i wreszcie łaciński Josaphat]. Tekst ten w XI wieku został przetłumaczony na łacinę, a następnie na wszystkie języki europejskie, by w końcu stać się jednym z najpopularniejszych utworów średniowiecza. Autentyczność postaci Jozafata miały potwierdzać także jego relikwie, które jakoby zostały odnalezione (1571 r.) w Wenecji. Do rozpowszechnienia tej historii na szeroką skalę przyczynił się Jakub de Voragine (XIII w.), który uwzględnił żywot świętego Jozafata w swojej słynnej Złotej legendzie. Nieco może przy tym zaskakiwać, że niewiele osób dostrzegło podobieństwo dziejów Jozafata do opisu życia Buddy pióra Marco Polo, który w swoim Opisie świata (przełom XIII i XIV w.) snuje niemal identyczną opowieść o Sogomonim Burkanie (czyli Buddzie Siakjamunim).
Zrobiła ona karierę także w Polsce. Niemal sto lat po Piotrze Skardze (1670 r.) Łazarz Baranowicz napisał wierszem utwór O świętych Pustelnikach Barlaamie i Jozafacie. W 1688 roku pojawiły się dwa tłumaczenia z wyjściowego tekstu łacińskiego: wierszowany utwór Mateusza Ignacego Kuligowskiego Królewic indyjski w polski strój przybrany albo Historia o świętym Jozafacie królewicu indyjskim i o świętym Barlaamie pustelniku pustyniej Sennaar nazwanej oraz Sebastiana Piskorskiego Żywot świętych Barlaama pustelnika i Jozafata króla indyjskiego.W ten sposób Budda-Jozafat trafił pod polskie strzechy… Z pierwotnej historii pozostało tylko kilka faktów biograficznych, zaś sama postać Buddy była przedstawiana w sposób przypominający świątobliwego chrześcijanina znanego z przypowieści Ojców Pustyni. Losy Jozafata miały służyć jako zachęta do prowadzenia życia ascetycznego i bogobojnego. Jednak coś z buddyjskiego nauczania o nietrwałości i cierpieniu w tej opowieści pozostało. A także o iluzji i nietrwałości …
Motywy zaczerpnięte z historii o Jozafacie były wielokrotnie wykorzystywane w literaturze europejskiej. Co ciekawe, akcja jednego z najwybitniejszych utworów, które powstały z tej inspiracji, dramatu Życie snem (1635 r.) Pedro Calderóna de la Barca, rozgrywa się właśnie w Polsce. Pod koniec syn, którego ojciec odseparował od świata, by zapobiec spełnieniu się przepowiedni, dzieli się z nami refleksją:
„[…] sen istotne to życie,
Póki ze zbudzeniem rozbicie
Nie przyjdzie. Śni król, że włada,
A słów pochlebców kaskada
Każdą kropelką strumienia
Oznacza bliskość zbudzenia.
Śni bogacz skarbów nadmiary,
Nędzę, ubóstwo śni stary,
Śni, kto możnieje i rośnie,
Śni, kto się trapi żałośnie.
Śni, kto się gniewa obrażon:
Śnią wszyscy, choć się nie ważą,
Że śnią, otwarcie powiedzieć.
[…] Czym życie? Złudzenia chwilką,
Czym życie? Marzeniem tylko,
Cieniem, majakiem, rojeniem,
Największe szczęście – pół niczym:
Sennym jest życie – marzeniem,
Sen zaś snem tylko zwodniczym”.
Klasyk hiszpańskiego baroku napomina nas ustami polskiego królewicza, że żyjemy w świecie złudzeń, w którym wszystko jest tylko mają, iluzją…
Beata Łazarz
Tekst wygłoszony podczas międzysangowych obchodów Wesaku 17 czerwca 2017 roku