Maja i Pradźapati: imiona, w których zawarta została moc powołania do życia Buddy

Kiedy świętujemy narodziny Buddy, warto na chwilę zatrzymać się przy rzadko poruszanym aspekcie tej historii: imionach jego matki i macochy. A że znowu Wesak wypada blisko Dnia Matki, tym bardziej zasadne wydaje się uważniejsze przyjrzenie się Mai i Pradźapati, dwóm siostrom, dzięki którym Siddhattha Gotama pojawił się na tym świecie i został przygotowany do zmierzenia się z nim. Zgodnie z przekazem, nie był to przypadek, lecz przeznaczenie – przy narodzinach ich obu przepowiedziano, że będą matkami wielkiego świeckiego lub religijnego przywódcy. Co ciekawe, taka przepowiednia nie pojawiła się przy narodzinach ojca, Suddhodany z rodu Siakjów, władającego Kapilawatthu.

Rodzoną matką Buddy była Maja. Imię to pochodzi od czasownika ma znaczącego 'wymierzać, kształtować, tworzyć’. W najstarszych partiach Wedy maja to przede wszystkim 'moc, potencja stwórcza’, zarówno dobra, jak i zła. W późniejszych tekstach energia ta zaczyna być rozumiana jako umiejętność stwarzania rzeczy czy stanów nierzeczywistych, pozornych, złudnych; w tym ujęciu maja to 'podstęp, oszustwo, sztuczka kuglarska, omamienie, iluzja’, i to znaczenie dominuje w epoce powedyjskiej. Z mają utożsamiany jest świat zjawisk, sansara. Zarazem to dzięki temu, że mały Siddhattha pojawił się w ludzkiej postaci w świecie sansary, możliwe stało się wskazanie ludziom drogi do uwolnienia się od niej i wpisanego w nią cierpienia. Pradźapati w swojej pieśni oświecenia ujęła to w słowa:

Z pewnością Maja urodziła Gotamę dla pożytku wielu,
aby usunął skupisko cierpienia dotkniętych chorobą i śmiercią.

[Pieśni mniszek 2022, s. 79]

Sama Maja miała umrzeć siedem dni po narodzinach syna. Jak ujął to Budda, odpowiadając na pytanie swojego ucznia, Anandy:

Tak, Anando; krótko, Anando, żyją matki bodhisattwów. W tydzień po urodzeniu bodhisattwy jego matka umiera, po czym odradza się w niebie Tusita.

[Appāyuka Sutta (Udana V, 2)]

Jest to zatem los każdej kobiety, która urodzi bodhisattwę, czyli istotę mającą osiągnąć kres wcieleń i stać się buddą. Tak zgodnie z przekazami buddyjskimi działo się zawsze – matki wszystkich buddów przeszłości również szybko umierały. Ireneusz Kania to skomentował: „Symboliczny sens tego faktu jest jasny; podkreśla on definitywne zakończenie określonego continuum osobowego w samsarze, a także niezwykłość i rzadkość fenomenu, jakim jest pojawienie się Przebudzonego” [2007, s. 28]. Maja dała synowi ciało, by mógł zaistnieć w sansarze, lecz musiała odejść, by jej syn mógł pokonać maję, uwolnić się od sansary i dać przykład innym.

Małego Siddhatthę wychowywała następnie jego macocha i zarazem ciotka, siostra Mai – Pradźapati. I także to imię jest znaczące – oznacza Ojca Jestestw [Falk 2011, s. 35], 'pana stworzeń’, 'ojca ludzkości’, 'pradziada’. Zgodnie z brahmanami, komentarzami do Wed, miano Pradźapati odnosiło się do dwupłciowego praźródła wszystkiego, siły umożliwiającej kreację czegoś, tworzenia, powstawania. Znaczenie ukryte w tym imieniu odnosi się do rodzicielstwa, wskazując na stosunek pomiędzy stwórcą/stwórczynią a jego/jej stworzeniem: zarówno cały świat, jak i każde pojedyncze stworzenie, są jego/jej dzieckiem. Wybitny polski indolog, Stanisław Schayer (1899–1941), opisywał tę istotę następująco:

Pradżapati, pan stworzenia, twórca całego świata, bogów i ludzi, a właściwie nie twórca, lecz rodzic. Poprawmy się raz jeszcze: nie rodzic, lecz raczej rodzicielka, a właściwie i jedno, i drugie, albowiem Pradżapati należy do kategorii nierzadkich w religiach orientalnych bogów hermafrodytów. Sam siebie zapładnia i z siebie samego emanuje świat i wszelkie istoty.

[Schayer 1938, s. 130-131]

Wprawdzie niewiele wiemy o dzieciństwie przyszłego Buddy, ale w przekazach powtarza się stwierdzenie, że Pradźapati wychowywała go jak własne dziecko – można zatem przypuszczać, że była w stanie dostrzec w nim niezwykły potencjał. I być może doświadczenie jej miłości stało się impulsem do stworzenia wzorca miłującej dobroci, która była przez Buddę porównywana do miłości matki do dziecka.

Związki Buddy z matkami – rodzoną i przybraną – nie zakończyły się wraz z dzieciństwem ani nawet z chwilą odejścia z domu. Maja po śmierci w ziemskiej postaci miała udać się do nieba Tusita (Radosnego), miejsca, w którym bodhisattwowie oczekują na przyszłe narodziny w świecie ludzi, i stamtąd nadal czuwać nad swoim dzieckiem. Ważny moment w historii o drodze Buddy do oświecenia stanowi jej interwencja, gdy syn był bliski śmierci z wycieńczenia po sześciu lat praktykowania skrajnej ascezy. Miała opuścić wtedy niebo Tusita, by przywrócić go do życia. Po spotkaniu z matką Siddhatha po raz pierwszy od kilku lat obmył się w rzece i przyjął miskę mleka (czy kleiku na mleku) z rąk mieszkającej w pobliskiej wsi dziewczyny imieniem Sudżata. Następnie usiadł pod drzewem bodhi z postanowieniem medytowania tak długo, aż przeniknie tajemnicę cierpienia. Medytował przez 49 dni; gdy w końcu osiągnął przebudzenie, narodził się jako Budda.

Nieco więcej wiemy o dalszych losach Pradźapati. Niewątpliwe jest to, że ciepło przyjęła pasierba, gdy ten przybył po osiągnięciu przebudzenia do Kapilawatthu, oraz bez zwłoki zaczęła praktykować według jego wskazówek. Jej postawa różniła się tu znacząco od reakcji jego ojca; na sceptycyzm Suddhodany wobec nowych nauk wpływ miał zapewne fakt, że klan Siakjów był znany z dumy i religijnego konserwatyzmu. Jak pamiętamy, to ojciec starał się odwieść syna od poszukiwań duchowych i związać go ze światem doczesnym. Tu także znaczące może być jego imię – 'czysta papka ryżowa’. Niewątpliwe jest także to, że Pradźapati miała wpływ na powstanie zakonu buddyjskiego w znanej nam formie. A to Pradźapati – owo dwupłciowe praźródło wszystkiego – był/była również patronem/patronką stanu kapłańskiego. Pradźapati Gotami nie tylko była przybraną matką tego, który stworzył męską wspólnotę mnichów, lecz także została pierwszą mniszką wyświęconą przez Buddę i założyła żeński zakon; w tamtych czasach było to czymś niezwykłym, co zresztą budziło opór w pierwotnej sandze (a gdzieniegdzie budzi opór do dziś). Osiągnęła też najwyższy stan arhata, była tytułowana buddhi, 'przebudzona’, jako ta, która osiągnęła cel ścieżki: ostateczne wyzwolenie się z sansary. W pieśni przebudzenia złożyła hołd swojemu wychowankowi:

Pokłon tobie, Przebudzony – najlepszy ze wszystkich istot,
Uwolniłeś od cierpienia mnie i wielu innych ludzi.
Wszelkie cierpienie zostało poznane, zniszczona – przyczyna pragnienia,
Praktykuję Ośmioraką Szlachetną Ścieżkę, osiągnęłam powstrzymanie [sansary].
Wcześniej byłam matką, synem, ojcem, bratem i babką,
Nie znając [rzeczy] takimi, jakimi są, nie zyskałam [uwolnienia od] sansary.
Gdy zobaczyłam Czcigodnego, [zrozumiałam, że to moje] ostatnie ciało.
Zakończone są [dla mnie] narodziny w sansarze, nie ma [dla mnie] ponownego stawania się.

[Pieśni mniszek 2022, s. 78]

Dzięki Buddzie to ona w pewnym sensie narodziła się na nowo…

Chociaż imiona matki i macochy Buddy były imionami używanymi w ówczesnych Indiach (jak choćby imiona postaci biblijnych w zachodnim kręgu kulturowym), to jednak zwraca uwagę, że w przypadku obu sióstr oznaczały one moc tworzenia. Trzeba pamiętać, że – jak zauważyła Karen Armstrong – „wiele historii składających się na kanon palijski ma sens alegoryczny lub symboliczny. Dawni buddyści w swoich pismach źródłowych poszukiwali raczej istotnych treści, a nie sprawdzonych faktów historycznych” [Armstrong 2020, s. XX ], zatem każdy element opowieści o początku życia Siddhatthy (dosł. 'ten, który dopiął celu’) niesie ze sobą ukryte głębsze znaczenie. Ernst Cassirer zwracał uwagę, że w świecie mitu słowo ma moc sprawczą: „imię nie tylko istotę [postaci mitycznej] oznacza, lecz […] jest samą istotą, i […] siła istoty jest w nim zawarta” [2021, s. 22].

Trudno nie zauważyć, że bez dwóch sióstr pełniących funkcje jego matki niemożliwe byłoby nie tylko pojawienie się historycznego Buddy, lecz także ukształtowanie się buddyzmu. To także one w jakiejś mierze przyczyniły się do otwarcia się nowych możliwości zarówno przed mężczyznami, jak i kobietami.

Oczywiście to, jak odczytamy ich historie dzisiaj, czy będziemy się  dopatrywać w nich opowieści o matczynej miłości, która niesie ze sobą pełną akceptację, a zarazem daje moc przekraczania ludzkich ograniczeń, czy o kosmicznej mocy, która stwarza jednostkę i zarazem wyposaża ją w zdolność do ponownego, wewnętrznego odrodzenia (przebudzenia), czy jeszcze o czymś innym, i to, jaką naukę z tego wyniesiemy, zależy już tylko od nas.


[więcej informacji na temat Mai i Pradźapati można znaleźć tutaj]


Bibliografia:

Armstrong 2020: K. Armstrong, Budda. Portret człowieka przebudzonego, przeł. J. Majewski, Warszawa

Cassirer 2021: E. Cassirer, Język i mit. Przyczynek do zagadnienia imion bogów, przeł. P. Parszutowicz, Kęty

Falk 2011: M. Falk, Mit psychologiczny w starożytnych Indiach, przeł. I. Kania, Warszawa

Kania 2007: I. Kania, Muttavali. Wypisy z ksiąg starobuddyjskich, Warszawa

Pieśni mniszek 2022: Pieśni mniszek. Therīgāthā, przeł. J. Gruszewska, Kraków

Schayer 1938: S. Schayer, Braminizm, [w:] Religie Wschodu, Warszawa, s. 119-190


Beata Łazarz
Tekst wygłoszony podczas międzysangowych obchodów Wesaku 19 maja 2024 roku