Maja i Pradżapati – matki Buddy (według przekazu sutr)

Spotkaliśmy się dzisiaj (26.05.2018), by po raz kolejny świętować dzień narodzin Buddy. A ponieważ w tym roku nasze obchody Wesaku przypadły na Dzień Matki, więcej opowiem o roli, jaką w życiu Przebudzonego odegrały dwie kobiety: matka Maja i ciotka Pradżapati, która stała się dla niego matką przybraną.

Narodziny Siddharthy

Siddhartha – czyli „Ten, który dopiął celu” [Mejor 2001, s. 61] lub „Każde życzenie spełnione” [Nauka Buddy 2008, s. 24] – był synem króla Suddhodany Gautamy z rodu Śakjów, władcy małego podhimalajskiego państewka, i jednej z jego żon, królowej Mai. Urodził się zapewne w 490 roku p.n.e. w Kapilawastu (obecnie Nepal). Po jego narodzinach słynny wówczas mędrzec Asita przepowiedział: „Jeśli książę pozostanie w pałacu, będzie wielkim królem, który podbije świat. Jeśli jednak porzuci dworskie życie, zostanie Buddą, wybawicielem świata” [Nauka Buddy 2008, s. 24].

Poczęciu i narodzinom Siddharthy towarzyszyły różne nadprzyrodzone znaki. Jak opowiada nam o tym André-Ferdinand Hérold w Życiu Buddy, pięknie przetłumaczonym na język polski w 1927 roku przez Franciszka Mirandolę: „W […] początkach wiosny miała Maja sen. Ujrzała młodego słonia, schodzącego z nieba. Był biały, jak śnieg wyżynny, i miał sześć wielkich kłów. Maja uczuła, że wstąpił w jej łono, zjawiły się tysiące bogów, śpiewając ku jej czci hymny nieśmiertelne, a nie było w jej duszy niepokoju, zawiści, ni gniewu” [Hérold 1927, s. 15]. Wezwani do pałacu bramini objaśnili ten sen: „Królu i królowo, wielkiej doznacie radości. Narodzi się wam syn, naznaczony znamieniem władzy i wielkoduszności. Wyrzeknie się on królestwa, opuści pałac, odrzuci miłość, a ogarnięty politowaniem dla świata, wiódł będzie życie wędrowne i religijne. Będą mu składać ofiary i wielbić go będą wszyscy, albowiem oswobodzi świat. O panie, o pani, syn wasz będzie Buddą!” [Hérold 1927, s. 17].

Gdy nadszedł czas rozwiązania, będąca w podróży Maja zatrzymała się w Lumbini, „w gaju kwitnących drzew, wysiadła i poszła rozradowana ku jednemu z nich, niezrównanej piękności, o gałęziach uginających się pod ciężarem kwiecia. Przygarnęła delikatnie do siebie jedną z nich i oto w tej chwili kobiety, będące przy niej, przyjęły w ramiona piękne niemowlę. Matka uśmiechała się.

Nagle zadrżało radością wszystko, co żyje. Wstrząsnęła się ziemia, usłyszano w niebie śpiew i taniec. Drzewa rozmaitych pór roku rozbłysły kwiatami i dojrzałym owocem. Niebo przelśniły najczystsze promienie. Chorzy ozdrowieli, biedacy znaleźli złoto, rozwarły się bramy więzień, a źli przejrzeli i uznali swe winy” [Hérold 1927, s. 19].

Tak narodził się przyszły Budda. Kobieta, która była jego matką, zapewne sama musiała być kimś niezwykłym. Kim zatem była Maja? Wedle opisów z klasycznych tekstów, „Była tak piękna, że czyniła wrażenie Lakszmi, która zeszła na ziemię. Głosem, podobnym do świergotu ptaków wiosennych, wymawiała słowa miłe jeno i słodkie. Włosy jej były barwy czarnej pszczoły, jak dopiero co rozwity kwiat lotosu, brwi, zatoczone szlachetnym łukiem, nie marszczyły się nigdy, czoło zaś miało krystaliczną czystość diamentu. Była cnotliwa wielce, pragnęła szczęścia poddanych i miała w wielkiem poszanowaniu zbożne nauki mistrzów, żyła jawnie i kłamać nie umiała wcale” [Hérold 1927, s. 12]. I choć zmarła siedem dni po narodzinach Siddharthy, to jeszcze nie jest koniec jej roli w tej historii. Zgodnie z przekazami miała udać się do nieba Radosnego (Tuszita), miejsca, w którym bodhisattwowie oczekują na przyszłe narodziny w świecie ludzi, i stamtąd nadal czuwać nad dzieckiem.

Matką Buddy – przybraną, lecz równie kochającą jak rodzona – była także jej siostra i kolejna z żon króla, Pradżapati, która po śmierci Mai sprawowała opiekę nad potomkiem Gautamów. Miała ona niemal dorównywać siostrze pod względem urody i intelektu. Jej to „powierzono pieczę nad księciem, ona zaś spełniała to z troskliwością taką, jakby był własnem jej dzieckiem. Sidharta rósł, podobny migotliwemu promieniowi w pomyślnym wietrze, księżycowi, królowi gwiazd świetlanej sfery i słońcu rannemu nad górami” [Hérold 1927, s. 24]. Stała się idealną przybraną matką przyszłego Buddy, która opiekowała się chłopcem aż do osiągnięcia przez niego dojrzałości i pojęcia decyzji o wyborze ścieżki duchowej.

Maja ratuje syna od śmierci

Do pierwszego spotkania Mai z synem po jej odejściu do nieba Tuszita doszło – wedle sutry Lalitavistara (rozdz. 17, 29-35), najstarszej kompletnej biografii Buddy – dopiero w tym momencie jego życia, gdy miał dokonać się najważniejszy przełom. Miało to miejsce nad rzeką Nairandżaną, opodal zamku Gaja w państwie Magadha, kiedy Siddhartha był bliski śmierci z wycieńczenia po sześciu lat praktykowania skrajnej ascezy. Maja pospieszyła na ratunek swojemu umierającemu dziecku i zarazem Buddzie, który dopiero miał się narodzić. Jak opowiada nam o tym Hérold:

„Otoczona apsarami, zstąpiła na brzeg Nairandżany i zapłakała, widząc, że syn leży sztywny i bezprzytomny.
Maja rzekła:
– O, synu mój! Kiedy się urodziłeś w ogrodzie, zaręczano mi, że znajdziesz prawdę. Potem prorokował Asita, że oswobodzisz świat. Wszystko było nieprawdą. Nie zasłynąłeś zwycięstwami, jako król, i nie osiągnąłeś wiedzy najwyższej. Oto leżysz martwy w pustkowiu, któż ci pospieszy z pomocą, kto do życia przywróci? Nosiłam cię w łonie przez dziesięć zmian księżyca, o klejnocie mój, a teraz żal mi jeno pozostał.
Rzuciła kwiat na leżącego, on zaś poruszył się i przemówił słodkim głosem:
– Nie bój się, o matko moja, i wiedz, że wszystko, co przeszłaś, nie było daremne. Asita nie skłamał. Nie umrę, choćby strzaskaną została ziemia, choćby Meru pochłonęły fale morza, a gwiazdy spadły z nieba. Sam jeden pośród ludzi przetrwam zagładę świata! Nie płacz, matko moja. Bliski jest czas, kiedy posiędę wiedzę najwyższą.
Uśmiechnęła się Maja na słowa syna, oddała mu pokłon potrójny i przy dźwiękach lutni boskich wstąpiła w niebo” [Hérold 1927, s. 74-75]. Nie było to jeszcze ich ostatnie spotkanie, ale niewątpliwie najważniejsze.

Wtedy to Siddhartha po raz pierwszy od kilku lat obmył się w rzece i przyjął miskę mleka z rąk mieszkającej w pobliskiej wsi dziewczyny imieniem Sudżata. Następnie usiadł pod drzewem bodhi, w miejscu zwanym obecnie Bodh Gaja, z postanowieniem medytowania tak długo, aż nie rozwiąże zagadki cierpienia. Medytował przez 49 dni, przechodząc przez coraz głębsze fazy medytacyjnego wchłonięcia (samadhi) i wglądu (dhjana). Gdy w końcu osiągnął oświecenie, narodził się Budda.

Droga Pradżapati do oświecenia

Siddhartha Gautama niedługo po osiągnięciu oświecenia przyjechał do rodzinnego miasta, Kapilawastu. Członkowie rodu przyjęli go z rezerwą; właściwie tylko Pradżapati ciepło go powitała. Kiedy Budda wygłosił swoje nauczanie przed ojcem i przybraną matką, oboje byli głęboko poruszeni [Murcott 2006, s. 26]. Wkrótce potem Pradżapati przyjęła nauki syna i praktykowała je z dużym zaangażowaniem. Widząc to, zaczęły się do niej zgłaszać całe grupy kobiet, prosząc o radę i ukierunkowanie w praktyce. Po śmierci męża, króla Suddhodany, zapragnęła opuścić pałac i rozpocząć żywot mniszki. Wedle słów Hérolda:

„– Jakże szczęśliwy jest Mistrz! – myślała. – Jak szczęśliwi uczniowie jego! Czemu nie mogę wstąpić w ich ślady i żyć jak oni? Odpychają jednak kobiety, nie przyjmują nas do gminy wiernych i zostać muszę smutna w tem mieście, będącem mi pustynią i w tym pałacu pustym także!” [Hérold 1927, s. 185]. Trzykrotnie zwracała się do przybranego syna z prośbą o przyjęcie do mnisiej sangi, a ten trzykrotnie jej odmawiał [Kullavagga X, 1, 1-4; Kullavagga 1885, s. 320-323]. Pomimo tego Pradżapati ogoliła głowę i ubrała się w szafranowe szaty. Na jej rzecz przemówił wtedy kuzyn i jeden z najbliższych uczniów Buddy, Ananda. Wstawiać miał się za nią tymi słowami: „Mahapradżapati jest jeszcze w gaju i duma nad szczęsną młodością swoją. Maja była piękna pośród wszystkich kobiet i spodziewała się syna. Siostra jej szlachetna i niedostępna zazdrości ukochała dziecko, zanim jeszcze przyszło na świat. Wreszcie narodziło się ku radości świata, a Maja zmarła. Mahapradżapati dobrą była dla sieroty. Był wątły, przeto chroniła go od przeciwności, dawała mu mamki odpowiednie, oddalała złą służbę i otaczała troskliwością wielką. Gdy podrósł, nie opuściła go także, spełniając każde życzenie i uwielbiając go. Osiągnął on szczęście najwyższe, stał się drzewem słonięcym mędrców, ona zaś prosi o najskromniejsze miejsce w cieniu jego. On jednak odmawia jej pokoju upragnionego. Nie bądź niesprawiedliwym, Mistrzu, i przyjm Mahapradżapati w poczet członków gminy” [Hérold 1927, s. 188].

W argumentacji Anandy uderza zrównanie Mai i Pradżapati; bogini przebywającej w niebie bodhisattwów i ziemskiej kobiety proszącej o zezwolenie na życie klasztorne. Jednak to one obie były matkami Siddharthy i to dzięki ich miłości Oświecony nie tylko mógł przyjść na ten świat, lecz także dorastać otoczony matczyną troską, by jako dorosły mężczyzna wyruszyć w swoją duchową podróż.

Kiedy w końcu Gautama wyraził zgodę, „Uszczęśliwiona Mahapradżapati przystała na regułę dla kobiet przepisaną, wstąpiła do zakonu, a w kilka miesięcy później wiele kobiet poszło w jej ślady” [Hérold 1927, s. 189]. Powstał zakon buddyjskich mniszek. Była z tego powodu uznawana za matkę-założycielkę buddyzmu, a jej imię, Mahapradżapati, może być tłumaczone jako „Wielka Przywódczyni Zgromadzenia“. Mówiono o niej także jako o „Matce wszystkich buddów”.

O dalszym życiu Pradżapati wiadomo, że po ordynacji osiągnęła oświecenie i żyła jeszcze wiele lat. Gdy czuła zbliżającą się śmierć, poprosiła, aby przybrany syn odwiedził ją po raz ostatni. Budda spełnił jej życzenie, choć wiązało się to z koniecznością zmiany reguły, która zakazywała odwiedzania mniszki przez mnicha. W momencie śmierci i podczas kremacji jej ciała miało wydarzyć się wiele cudownych zdarzeń, podobnych tym, które towarzyszyły śmierci Buddy. O niezwykłym szacunku do niej świadczy fakt, że w późniejszych tekstach bywa nazywana Buddhi, Przebudzona [Schireson 2009, s. 39].

Zachowała się ułożona przez nią pieśń macierzyńskiego błogosławieństwa dla Buddy: dziecka jej siostry, jej własnego przybranego syna i mistrza, który wskazał jej drogę do uwolnienia się od cierpienia:

O Buddo, oddaję ci cześć!
Najwyższy spośród wszystkich istot!
Ty, który uwolniłeś mnie od bólu,
I tak wielu innych też.

Istota cierpienia została przeniknięta.
Źródło pragnienia wyschło.
Doświadczyłam, że można odciąć przyczyny,
Podążając Szlachetną Ośmioraką Ścieżką.

Byłam już wcześniej matką, byłam synem;
Ojcem i bratem – również babcią.
Nie znając prawdy, dryfowałam,
I nie mogłam odnaleźć pokoju.

Lecz tym razem spotkałam Oświeconego!
To moje ostatnie wcielenie.
Zakończyła się wędrówka od narodzin do narodzin.
Pradżapati już nigdy nie powróci.

Patrzcie, oto zgromadzenie uczniów,
Podążających w braterskiej zgodzie:
Nieustający wysiłek, samokontrola,
Pełna determinacja w każdej chwili
– Tak czci się Buddów!

To dla dobra każdego z nas
Moja siostra Maja urodziła Gautamę,
By dotarł do źródła bólu wszystkich,
Którzy cierpią z powodu chorób i śmierci.

[Therigatha VI.6; tłum. własne]

Budda naucza Maję w Niebie Trzydziestu Trzech

Pod koniec życia, po ponad czterdziestu latach niestrudzonego nauczania dharmy, Budda zapragnął zapoznać z nią także Maję, by odpłacić matce za dobroć i błogosławieństwo wskazaniem jej drogi do uwolnienia się od cierpienia, spełniając tym samym obowiązek określony w Sutrze dobroci i błogosławieństwa otrzymanych od ojca i matki. Tym razem to Siddhartha, aby zobaczyć się z matką, zawędrował do nieba Trzydziestu Trzech (Trajastrimsia), jednego z kilku poziomów krain bogów w kosmologii buddyjskiej. Nauki, które wówczas wygłosił, znane są jako Sutra Dawnych Ślubowań Bodhisattwy Ksitigarbhy. Mówi ona nie tylko o obowiązkach dzieci wobec rodziców, lecz także o uniwersalnym kodeksie powinności wobec wszystkich czujących istot. Bodhisattwa Ksitigarbha włącza je w zakres obowiązków synów i córek, ponieważ w czasie niezliczonych eonów każda z nich była niegdyś naszą matką i ojcem. Tym samym oddanie dla rodziców, a zwłaszcza dla matki, staje się wzorcem postawy bodhisattwy. Obowiązki te mogą być ostatecznie spełnione jedynie poprzez doprowadzenie wszystkich czujących istot do wiecznej szczęśliwości.

Kiedy Budda przybył do Nieba Trzydziestu Trzech, usiadł pod drzewem, otoczony przez liczne zgromadzenie uczniów i, po opowiedzeniu historii swoich narodzin, wyraził pragnienie ponownego ujrzenia oblicza matki. Niebiański posłaniec natychmiast przekazał tę wiadomość Mai. Gdy usłyszała słowa syna, z piersi wypłynęło jej mleko, które z oddali wniknęło w jego usta, potwierdzając łączącą ich niezmienną więź matki i dziecka. Budda spędził tam trzy miesiące. W tym czasie Maja przyjęła schronienie w naukach syna, który nauczał ją o nieuchronności cierpienia związanego z rozstaniem, zapowiadając zarazem swoją zbliżającą się parinirwanę. Matka Gautamy uświadomiła sobie, że konieczne jest przecięcie raz na zawsze koła kolejnych wcieleń, nawet jeśli miałoby to oznaczać ostateczne rozdzielenie z dzieckiem. Opowieść ta dalej mówi nam, że dzięki usłyszanym naukom Maja szybko osiągnęła oświecenie i również nauczała dharmy w niebie, w obecności ukochanego syna [Garling 2017]. To jednak nadal nie jest koniec jej historii.

Maja przy parinirwanie Buddy

Istnieje opowieść mówiąca o tym, że Maja była obecna przy parinirwanie syna. Zgodnie z najczęściej powtarzanymi wersjami życia Buddy, ostatnią osobą, która oddała hołd ciału Przebudzonego przed kremacją, był jego uczeń Mahakaśjapa. Lecz istnieje także przekaz, zawarty w sutrze Mahamaja, który mówi, że to Maja była ostatnią osobą, która otrzymała ziemskie błogosławieństwo Buddy. Historia ta głosi, że kiedy Maja dowiedziała się o śmierci syna, szybko podążyła na ziemię. Kiedy z żalem i bólem dotykała jego szat, miski i leżącego obok kija, otworzyła się pokrywa trumny, a Budda usiadł i jeszcze raz wygłosił pochwałę Mai jako kobiety i matki, pocieszając ją swoim ostatnim nauczaniem: „Błagam, abyście nie płakali, ponieważ wszystkie te wydarzenia są zgodne z dharmą”. Jeszcze w VII wieku pielgrzym chiński Xuanzang odnotował w swojej kronice, że w Kushinigar w pobliżu miejsca kremacji znajdowała się stupa upamiętniająca ostatnie spotkanie Mai i jej syna [Garling 2017].

W ten sposób miłość Mai do jej syna naznaczyła przełomowe momenty jego życia, od narodzin do śmierci. Jednak i śmierć Siddharthy nie oznacza jeszcze końca jej historii.

Spotkanie Mai z Sudhodaną

W sutrze Awatamsaka czytamy, że młody buddysta Sudhodana, który – zgodnie z radą bodhisattwy Mańdziuśriego – pielgrzymował po Indiach od jednego nauczyciela do drugiego, między 53 przewodnikami duchowymi spotkał także Maję. Ukazała mu się, siedząc na lotosowym tronie, w postaci wykraczającej poza trzy sfery: sferę pożądania, foremną i bezforemną, a jej fizyczne ciało stanowiło ucieleśnienie doskonałości buddów [Avatamsaka 1993, s. 1433]. Powiedziała młodemu pielgrzymowi, że po osiągnięciu oświecenia jej celem jest pomaganie wszystkim czującym istotom i wskazywanie im drogi do wyzwolenia od cierpień; z tego powodu podjęła się zadania bycia matką wszystkich buddów [Avatamsaka, s. 1435]. Wedle je słów: „przepełniona tym wyzwoleniem, jestem matką wszystkich oświeconych istot w ich ostatnich wcieleniach we wszystkich światach […]. Wszystkie te istoty rozwijają się w moim brzuchu […]. Także tutaj, w tym wielkim mieście Kapilawastu, jako żona króla Suddhodany, stałam się matką oświeconego Siddharthy” [Avatamsaka 1993, s. 1435]. Ma ona stać się także matką Buddy Maitreji [Avatamsaka 1993, s. 1437], który obecnie jako bodhisattwa przebywa w niebie Tuszita, a który zostanie następcą Buddy Siakjamuniego i będzie kontynuował na ziemi jego dzieło.

*       *       *

Dwie matki Buddy, Maja i jej siostra Pradżapati, wyznaczają dwie odmienne, lecz dopełniające się ścieżki. Maja, zamieszkała w niebie Tuszita, powraca na ziemię, by umożliwić narodziny kolejnego Buddy w fizycznym ciele, a tym samym pojawienie się w świecie ludzi i nauczanie. Pradżapati podąża ścieżką ziemską, jest żoną i matką, a dopiero po wywiązaniu się z tych obowiązków wstępuje na ścieżkę duchową, odkrywając w sobie naturę buddy i pomagając w tym innym. Pierwsza dała mu ciało, a następnie wspierała w rozwoju duchowym. Druga otoczyła dziecko miłością i opieką do czasu, aż mogło stać się Buddą, Przebudzonym, by potem podążyć za nim. Obie dały przykład miłości i wytrwałości, obie też zostały wielkimi nauczycielkami dharmy, nie tylko zasługując na pamięć jako matki Siddharthy Gautamy, lecz także zyskując sobie tytuł „Matki wszystkich Buddów”.

 

Bibliografia

Avatamsaka 1993: Avatamsaka, The Flower Ornament Scripture, Boston – Londyn 1993

Garling 2017: W. Garling, Three Forgotten Stories about the Buddha’s Mother, „Tricycle”

Hérold 1927: A.-F. Hérold, Życie Buddy. Według starych źródeł hinduskich, przeł. F. Mirandola, Poznań

Kullavagga 1885: Vinaya Texts, part III, The Kullavagga, IV-XII, Oxford

Lalitavistara: Lalitavistara, The Play in Full

Mejor 2001: M. Mejor, Buddyzm. Zarys historii buddyzmu w Indiach, Warszawa

Murcott 2006: S. Murcott, First Buddhist Women. Poems and Stories of Awakening, Berkeley

Nauka Buddy 2008: Nauka Buddy, oprac. zbior., przeł. W. Kurpiewski, Kraków

Schireson 2009: G. Schireson, Zen Women. Beyond Tea Ladies, Iron Maidens. and Macho Masters, Boston

Sutra Dawnych Ślubowań: Sutra Dawnych Ślubowań Bodhisattwy Ksitigarbhy, przeł. H. Smagacz

Sutra dobroci: Sutra dobroci i błogosławieństwa otrzymanych od ojca i matki, przeł. Kanzen

Therigatha: Therigatha, Verses of the Elder Nuns; Psalms of the Early Buddhists. I.-Psalms of the Sisters, 1909


Beata Łazarz
Tekst wygłoszony podczas międzysangowych obchodów Wesaku 26 maja 2018 roku

 

Zobacz fotorelację ze spotkania