Paryż
Wielu bohaterów, wielu królów,
Gdzie oni odeszli?
Przejmujący chłód starych cieni.
Ile czaszek roztrzaskał ten bohater?
Ile krwi i łez wypił tamten król?
Wysokie budynki, rozległe pokoje, tylko dla jednego człowieka.
Samsara jest jasna:
Nadchodzi słońce, rosa znika.
Plac de la Concorde barwi się na czerwono.
Wielu wyjątkowych mistrzów
Przychodzi, odchodzi – wolność.
Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Luwr, Wersal,
Kamienny tygrys, pradawny obelisk, skrzydlata Nike
Śpiewają refren złudzeń.
Umysł pałacu w głębokim, głębokim śnie –
Dobre czasy, dobre czasy, nigdy się nie zbudzić.
Świecące, świecące niebo na wschodzie.
Sekwana płynie do oceanu.
bez tytułu
Słońce świeci ale nie ma cienia.
Kamienna dziewczyna chodzi dookoła szukając wszędzie swojego dziecka.
Drewniany pies szczeka: mu, mu, mu!
Niebieska góra zakłada czapkę z białej chmury.
bez tytułu
Rzeka płynie bez początku i końca,
Największe staje się najmniejszym,
Najmniejsze staje się największym.
W spokoju jest ruch, ruch jest spokojem.
Od nieskończoności do nieskończoności.
Co to jest?
Jest jedno światło bez żadnej nazwy i formy.
Dwa rogi wystają z głowy królika,
Jeden mierzy w słońce, drugi mierzy w księżyc.
Drewniany kurczak leci po niebie,
Zakłada płaszcz z przestrzeni i naszyjnik z czasu.
Zupa z gwiazd zrobiona przez kamienną małpę.
Czy ten świat jest przeciw mnie?
Czy ja jestem przeciw temu światu?
Nie dbam o to. Kładę się na skalnej górskiej poduszce,
Przykrywam kocem z błękitnego nieba i białych chmur.
Osiągam sen strumienia nicości na ziemskim łożu.
Z listu do polskiej sangi
Listopad w Warszawie
Pięćdziesiąt osób razem w jednym pokoju.
Siedzi zen przez trzy dni.
Poczuj smak umysłu. Chleba, ziemniaków i cebuli.
Pięćdziesiąt osób je razem.
Dobądź energii. Odnajdź prawdziwą drogę.
Co jest prawdziwą drogą?
Nie wiem? Pierwotny punkt?
Przed myśleniem?
Ktoś się pojawia. Uderza w podłogę.
Bum!
Czy to jest prawdziwa droga?
Listopad w Warszawie.
Niebo jest ciemne.
Pięćdziesiąt twarzy lśni.
Tłum. z jęz. ang.: Leszek Wojas